23 czerwca 2025
Popełniamy błąd, wielki błąd, nie doceniając roli ojca w życiu dziecka. Ten błąd odbija się czkawką na całym naszym życiu - zarówno rodzinnym, jak i społecznym.
Ojcowie są różni. Zaangażowani i niezainteresowani. Widzący i niewidzący. Czuli i oschli. Obecni i nieobecni. Niezależnie od tego, jakie jest to ojcostwo, w jakim punkcie pomiędzy skrajnościami jest osadzone, to nie można powiedzieć, że tata nie ma znaczenia.
Jego obecność lub nieobecność wpływa na cały system rodziny. A my - jakże często przypisujemy zarówno winy, jak i zasługi związane z wychowywaniem dzieci wyłącznie matkom. Mówimy: „Dobrze Cię matka wychowała”, a kiedy się coś złego zdarzy, pytamy „Gdzie była matka?”, tak jakby ojciec nie miał wpływu na rozwój dziecka, na opiekę, na zapewnianie bezpieczeństwa.
Ojciec jest ważną postacią i potrafi dać miłość, uwagę, poczucie bezpieczeństwa nie mniejsze i nie większe niż mama. Kiedy jest naprawdę obecny w życiu dziecka, kiedy się o dziecko prawdziwie troszczy, obdarza je opieką i miłością, to korzyści odnoszą wszyscy. Z relacji znika sztywność charakterystyczna dla ojcostwa w poprzednich pokoleniach a pojawia się spontaniczność, radość i czułość.
Naszym ojcom i dziadkom nie było pod tym względem łatwo. Okazywanie czułości było rzadsze, naznaczone sztywnością i zawstydzeniem. Rola ojca definiowała zarazem rolę matki. Trudno było przekroczyć oczekiwania społeczne: ojciec-żywiciel, matka-opiekunka. To się oczywiście zdarzało, ale nieczęsto.
Jestem pod ogromnym wrażeniem zmian, jakie obserwuję w stylu ojcostwa. Młodemu pokoleniu udaje się wyrwać z okowów skostniałego systemu: kobieta przestaje być w społecznym odbiorze wyłącznie „opiekunką domowego ogniska”, a mężczyzna staje się dostępną, realną osobą zaangażowaną w codzienność dziecka.
Dobrych zdrowych relacji z dziećmi życzę dziś wszystkim ojcom!