Radość życia. Leo F. Buscaglia. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne
Fragment tłumaczenia:
Jestem przekonany, że przeciwieństwem miłości wcale nie jest nienawiść, lecz apatia. Jeżeli ktoś mnie nienawidzi, to znaczy, że coś do mnie czuje, inaczej nie mógłby mnie nienawidzić. A zatem w jakiś sposób mogę się z tą osobą porozumieć. Jeżeli natomiast ktoś mnie w ogóle nie zauważa, to jestem skończony. Nie ma sposobu, bym mógł do niego dotrzeć. Jeżeli nie podoba Ci się scena, na której grasz, jeżeli jesteś niezadowolony, samotny, jeżeli czujesz, że nic się nie dzieje, zmień scenę. Namaluj nowe dekoracje. Wybierz nowych aktorów. Napisz nowy scenariusz. A jeżeli scenariusz jest do niczego, zmykaj ze sceny i pisz nowy. Jest mnóstwo scenariuszy – tak samo jak ludzi.
Jeszcze jedno, człowiek potrzebuje przewodnika. Nauczyciel – a tym pojęciem obejmuję również rodziców – jest przewodnikiem. Nie lubię, kiedy nazywa się mnie profesorem. Profesor wygłasza profesjonalne opinie, a tych jest wokół zbyt wiele. Jestem pedagogiem, zajmuję się edukacją. Łacińskie słowo educare oznacza „prowadzić, przewodzić” i tym właśnie powinniśmy się zajmować. Oto stół zastawiony wspaniałościami. Edukacja to proces prowadzenia ludzi do tego stołu. Można udekorować stół, można zastawić go wszystkimi daniami świata, ale nie można zmusić nikogo do jedzenia. Psycholog i psychoterapeuta Carl Rogers mówi: „Jeszcze nigdy nikt nikogo nie nauczył czegokolwiek”. To prawda. Można nauczać jedynie siebie. Nauczyciel, który myśli, że pozjadał wszystkie rozumy, jest największa zakałą na świecie. Jakie to cudowne, kiedy dzieciak zadaje błyskotliwe pytanie, a nauczyciel mówi: „To ciekawe! Nie znam odpowiedzi, ale spróbujmy ją razem znaleźć”. To tak, jakby powiedzieć dziecku: „Uczenie się jest ekscytujące. Nie musisz wiedzieć wszystkiego. Będziemy się nawzajem prowadzić”.
Mam jeszcze jedną hipotezę. Do ośrodków zdrowia psychicznego zgłasza się coraz więcej klientów. Pracowałem kiedyś w Centrum Zapobiegania Samobójstwom w Los Angeles. Mój telefon dzwonił dzień i noc. Z tego wynika, że coś jest nie w porządku. Coś przegapiamy. Myślę, że jedną z przyczyn jest podejście: „Będę cię kochać, jeżeli...”. Ośrodki zdrowia psychicznego nie miałyby tyle pracy, gdyby każdy człowiek spotkał w swoim życiu chociaż jedną osobę, która mówiłaby: „Będę cię kochać, bez względu na to, co się będzie działo. Będę cię kochać, nawet jeżeli będziesz głupi, jeżeli będziesz się potykać i padać na twarz, jeżeli będziesz postępować niewłaściwie, jeżeli będziesz popełniać błędy, bo przecież jesteś tylko człowiekiem – będę cię kochać, cokolwiek się wydarzy”. Tak powinno być w małżeństwie. Ale czy jest? Tak powinno być w rodzinie. Ale czy jest? Z pewnością społeczeństwo nie może akceptować nas w taki sposób – ciąży na nim zbyt wielka odpowiedzialność wobec zbyt wielu ludzi. Jednak w Twoim życiu powinna być choć jedna osoba, na którą możesz liczyć. Uwielbiam definicję rodziny, jaką podał Robert Frost: „Dom to miejsce, w którym muszą cię przyjąć, ilekroć się tam pojawisz”. Tym właśnie powinien być dom. „Wejdź. W porządku, byłeś głupi, ale tego nie powiem. Kocham Cię i biorę Cię takim, jakim jesteś”. Takie właśnie przewodzenie mam na myśli.
Człowiek potrzebuje kogoś, kto się o niego troszczy. Niechaj to będzie jedna osoba, ale taka, której naprawdę zależy. Nie mówię tu o wielkich rzeczach. Mówię o drobiazgach, drobnych sposobach okazywania, że Ci zależy. Mówiłem o tym, jak niewiele trzeba, by nas zadowolić. Jednym palcem można zatkać dziurę w tamie.