Carl Rogers. Brian Thorne. Seria: Twórcy Psychoterapii. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne
Fragment tłumaczenia:
Na pewnym poziomie i w pewien sposób wszyscy pragniemy myśleć o sobie dobrze, choćby w minimalnym stopniu. Trudno jest funkcjonować normalnie, jeżeli ta potrzeba nie jest spełniona. Rogers i jego współpracownicy odkryli smutną prawdę: osoby, które od ważnych dla siebie ludzi otrzymywały uznanie tylko wybiórczo, mają ogromne trudności, by w ogóle mieć dla siebie jakiekolwiek uznanie. Dziecko dorastające w atmosferze krytyki i dezaprobaty, albo otrzymujące niejasne czy sprzeczne komunikaty cierpi i jest zagubione. Jest zawsze pełne obaw i ustawicznie będzie zabiegać o oznaki miłości i uczucia, choćby sporadyczne. Niewykluczone, że odkryje pewne obszary potencjalnego uznania i nauczy się zachowań, które zdobędą mu ograniczoną aprobatę. Na przykład dziewczynka może odkryć, że zyskuje przychylność rodziców, gdy czyta książeczki, jest opanowana, a jej ubranka są nienagannie czyste. W tym ściśle ograniczonym zakresie może zdobyć uznanie, ale niewielkie jest prawdopodobieństwo, że przekształci się ono w coś więcej niż kruche i niepewne poczucie uznania dla samej siebie, szczególnie, że nienawidzi czytania, czuje rozsadzającą ją złość i marzy o tym, żeby wytarzać się w błocie. Nasza zdolność do pozytywnego myślenia o samych sobie zależy od jakości i konsekwencji uznania, jakim obdarzali nas inni. Jeżeli było ono wybiórcze (a w pewnym stopniu zawsze takim jest) jesteśmy ofiarami tego, co Rogers nazwał warunkami wartości. Innymi słowy, nasze uznanie dla samych siebie staje się równie – jeśli nie bardziej – wybiórcze, jak uznanie, którym obdarzali nas inni. Jesteśmy wartościowi we własnych oczach, tylko pod warunkiem, że myślimy, czujemy i zachowujemy się w sposób, zdaniem innych zasługujący na miłość i szacunek. Dla wielu ludzi ten smutny proces kończy się introjekcją wartości, które pochodzą od oceniających i karzących rodziców albo innych ważnych postaci, a które mają niewiele wspólnego z potrzebą samourzeczywistniania ludzkiego organizmu. Wręcz przeciwnie, ze skazanej na klęskę pogoni za uznaniem, której towarzyszą ból i dezorientacja, wychodzi okaleczona istota ludzka. Jest przekonana o osobistej bezwartościowości (całkowity brak uznania dla siebie), utraciła wszelką łączność ze swoim organizmem i procesem ocennym, z którymi była w kontakcie zanim wyłoniła się jej świadomość własnego Ja. Nieustanna introjekcja cudzych wartości doprowadza do uwewnętrznienia warunków własnej wartości, a to czyni autentyczne życie prawie niemożliwym.
W wyniku przemożnej potrzeby uznania, u wielu ludzi pojawia się wyraźna rozbieżność między Ja postrzeganym a rzeczywistym doświadczeniem całego organizmu. Taką rozbieżność Rogers nazywa brakiem spójności (kongruencji) między Ja a doświadczeniem. Brak spójności prowadzi do braku odporności psychicznej, która często sprawia, że człowiek staje się zalękniony i zagubiony za każdym razem, gdy postrzega doświadczenie jako niespójne ze strukturą lub koncepcją Ja, albo gdy przewiduje, że może takim być. Pojawia się reakcja obronna na doświadczenia, które w jakiś sposób zagrażają posiadanej przez osobę koncepcji Ja. Zachowania obronne mogą przybierać różne postaci; najczęściej jednak – zdaniem Rogersa – przyjmują formę zniekształcenia albo wyparcia. Na przykład dziecko, dążąc do zdobycia uznania, mogło dokonać introjekcji szerokiej gamy przekonań, ocen i postaw (głównie od rodziców), z których wiele jest sprzecznych z jego reakcjami na doświadczenia. Dziecko w znacznym stopniu podlegało warunkom wartości, to znaczy że aprobata ze strony rodziców była uwarunkowana pewnymi zachowaniami. W takiej sytuacji stopniowo kształtuje się koncepcja Ja, dopasowana do rodzicielskich poglądów na temat tego, co jest godne akceptacji czy podziwu. Taka koncepcja własnego Ja może zapewnić aprobatę i uczynić życie znośniejszym, ale od jej podtrzymywania będzie zależało uznanie człowieka dla samego siebie. W chwilach, w których odczuje on wewnętrzny dyskomfort albo niepokój, koncepcja Ja będzie zagrożona. Obronny mechanizm zniekształcenia powstaje, jeżeli w takiej sytuacji człowiek próbuje postrzegać rzeczywistość tak, by można było zagrażające uczucia zlekceważyć jako rezultat, na przykład wzniosłych zasad albo właściwej reakcji na czyjeś oburzające zachowanie. O wyparciu mówimy wtedy, gdy człowiek całkowicie odrzuca istnienie wewnętrznego dyskomfortu albo niepokoju, choć są one widoczne dla wszystkich wokół, gdyż świadczą o tym zarówno jego słowa, jak i zachowania. Tam, gdzie koncepcja własnego Ja jest obwarowana tak licznymi warunkami wartości, że na scenę wkracza zniekształcenie lub wyparcie, mamy do czynienia z jakimś stopniem zaburzenia.