gabinet psychologiczny

Ewa Wojtych

+48 502 98 33 98

Moje publikacje

To tylko dzieci. Narodziny dobra i zła. Paul Bloom. Sopot: Smak Słowa.

Fragmenty tłumaczenia:

Najsilniej oddziałują na nas zachowania powtarzające się, ale pewne skutki przynosi nawet przelotne doświadczenie. Badacze sprawdzali, jak zachowują się sześcio- i jedenastoletnie dzieci, które były świadkami dobrych uczynków spełnianych przez nieznajome osoby. W typowym eksperymencie dzieci grały w kręgle i otrzymywały potem nagrodę, na przykład żetony, które mogły wymienić na jakieś upominki. Czekając na swoją kolejkę w grze, dzieci obserwowały innych, albo dzieci, albo dorosłych, i widziały, że gracze wrzucali część swojej nagrody do puszki na cele charytatywne z przeznaczeniem dla ubogich. Badacze przekonali się, że im większą część wygranej model oddawał do puszki, tym więcej oddawało też dziecko. Doświadczenie polegające na obserwowaniu innej osoby miało większą siłę oddziaływania niż bezpośrednie nawoływanie do wspierania celów charytatywnych – co więcej, w niektórych badaniach okazywało się, że namawianie miało wręcz skutek negatywny.

[…]

Zależność między empatią (odzwierciedlaniem uczuć drugiego człowieka) a współczuciem (życzliwymi uczuciami i czynami ukierunkowanymi na drugiego człowieka) jest bardziej finezyjna, niż to się może wydawać. [...] tak jak współczucie może się obyć bez empatii, tak empatia nie musi wywoływać współczucia. Można odczuwać czyjś ból i można pragnąć przestać go odczuwać, a jednocześnie wybrać nie tyle ulżenie komuś w cierpieniu, ile zdystansowanie się od tej osoby. Filozof Jonathan Glover podaje zaczerpnięty z życia przykład reakcji pewnej kobiety mieszkającej w pobliżu obozu zagłady w nazistowskich Niemczech, która była świadkiem tego, jak po egzekucji niektórzy więźniowie jeszcze przez kilka godzin się męczyli, zanim umarli. Kobieta była tak poruszona, że napisała podanie: „Łatwo stać się przypadkowym świadkiem tych skandalicznych zdarzeń. Jestem osobą słabowitą i podobne widoki tak bardzo nadwyrężają moje nerwy, że na dłuższą metę nie mogę tego znieść. Wnoszę o powstrzymanie tych nieludzkich czynów, ewentualnie o dokonywanie ich tam, gdzie nikt nie będzie tego widział”.

Kobieta była wystarczająco empatyczna, by odczuwać ból, kiedy na jej oczach mordowano ludzi. Nie była też zupełnie nieczuła na okrucieństwo tych czynów, skoro opisywała je jako „skandaliczne” i „nieludzkie”. Ale mimo to byłaby w stanie je zaakceptować, gdyby tylko odbywały się z dala od jej pola widzenia. Choć przykład ten jest ekstremalny, to przecież nie powinien być dla nas całkowicie niezrozumiały. Nawet ludzie, których uznalibyśmy za dobrych, odwracają niekiedy wzrok od scen bólu i cierpienia w odległych krajach albo mijając bezdomną osobę na ulicy.

[…]

Kiedy jednak przyglądamy się małym dzieciom, widzimy coś więcej. Nie odwracają się one od osoby, która doznaje bólu, lecz starają się sprawić, aby poczuła się lepiej. Psychologowie rozwojowi już dawno zauważyli, że roczne maluchy poklepują i głaszczą cierpiących ludzi. Psycholog Carolyn Zahn-Waxler i jej współpracownicy zaobserwowali, że małe dzieci często uspokajają osoby ze swojego otoczenia zachowujące się tak, jakby odczuwały ból (na przykład matkę, która uderzyła się w kolano, czy eksperymentatora, który przytrzasnął sobie palec metalowym klipsem do papieru). Dziewczynki robią to częściej niż chłopcy, co jest spójne z licznymi badaniami wykazującymi większy średni poziom empatii i współczucia u płci żeńskiej.