6 września 2024
Jedenaste: Nie zaprzeczaj
Na korytarzu, w sklepie, na chodniku, zdarza się nam niechcący kogoś potrącić. Nawet jeśli to nie było celowe, zazwyczaj przepraszamy. Nie udajemy, że zdarzenia nie było. Wiemy, że drugą osobę mogło to zaboleć, wytrącić z równowagi, że coś jej mogło wypaść z ręki, coś się rozsypać. Mówimy „Przepraszam”, albo „Bardzo mi przykro”. Tego samego spodziewamy się od osoby, która niechcący wpadnie na nas czy nas potrąci.
Inaczej - trudniej - jest w świecie „potrąceń” psychicznych. Przypomnij sobie, ile razy poczułaś się zraniona czy dotknięta słowami lub zachowaniem jakiejś osoby i próbowałaś to powiedzieć, a w odpowiedzi słyszałaś unieważnianie Twojego doświadczenia lub wręcz zaprzeczanie mu. Tak jakby sam fakt, że ktoś nie miał intencji Cię zranić wystarczał, by do zranienia nie doszło.
Kiedy nasz partner, rodzic, przyjaciel słyszy od nas „To mnie boli”, „Czuję smutek”, „Jestem zraniona”, to ma do wyboru co najmniej dwie postawy: defensywną lub empatyczną.
Może wejść w tryb defensywny, bronić swojego „ego”, zaprzeczając naszemu doświadczeniu („No co Ty mówisz”, „To nieprawda”, „Wcale tak nie było”, „Coś Ci się pomyliło”), umniejszając je poprzez przekierowanie uwagi na siebie albo ustawianie siebie w roli pokrzywdzonej ofiary („Ja przecież miałem dobre intencje”, „A czy pomyślałaś, jak ja się teraz poczułem?”, „No pewnie, znowu to ja jestem ten najgorszy”), lub obrażając się i karząc nas milczeniem.
Ma jednak do wyboru również drugą opcję: tryb empatyczny. Może więc odstawić na chwilę na bok swój punkt widzenia i uznać, że nawet jeśli całkiem bezwiednie i tylko niechcący nas psychicznie „potrącił”, to trafił na nasze bezbronne, obolałe miejsce i niezależnie od jego intencji nasz ból jest realny. Może wtedy wznieść się na wyżyny, przekroczyć samego siebie i podarować nam zrozumienie, wysłuchanie, empatię.
Aby tak się mogło stać, potrzeba pracy obu stron. Kiedy jesteśmy zranione - mówmy bliskim o naszym bólu. Nie zamykajmy się w sobie, ale i nie atakujmy. Mówmy o tym, co czujemy, a nie o tym, co myślimy o drugiej osobie i jak ją oceniamy. Czyli zamiast oceniających komunikatów Ty („Ranisz mnie”, „Jak Ty się zachowujesz?”, „Nie szanujesz mnie”), próbujmy stosować komunikaty Ja („Boli mnie”, „Jestem sfrustrowana, bo dla mnie ważne jest rozwiązywanie konfliktów poprzez rozmowę”, „Boję się”). Wtedy drugiej osobie jest łatwiej przejść z trybu defensywnego w tryb empatyczny.
Praca tej drugiej strony polega na tym, by pozostać w trybie empatycznym. By nie zaprzeczać, a zobaczyć, usłyszeć, próbować zrozumieć zranienie. I wcale nie chodzi tu o przyznawanie racji, o szukanie winnych, o dochodzenie do „obiektywnej” prawdy, ale o komfort bycia w relacji, o bliskość, o zaleczanie rozmaitych zranień.
Tryb defensywny na ogół prowadzi do eskalowania konfliktu. Tryb empatyczny, o ile jest to prawdziwa, szczera empatia, prowadzi do pogłębiania relacji, do większej bliskości.
Prawdziwej głębokiej bliskości zatem życzę nam wszystkim, bo żyjemy w czasach, które oferują nam tak wiele wyborów, że łatwo się pogubić i zapomnieć, co jest naprawdę ważne.